Podzielone
europejskie niebo nie tylko kosztuje przewoźników i pasażerów w UE dodatkowe rocznie 5
mld euro, ale równie niepotrzebnie wydłuża każdy lot o średnio 10 minut. Wszystko
dlatego, że zamiast wybierać najkrótsze
trasy, samoloty często nie mogą korzystać z bezpośrednich szlaków powietrznych, za to
każdorazowo muszą zameldować się w
punkcie wlotowym danego państwa UE, a to nie tylko wydłuża drogę o
średnio 42 km, ale powoduje również spalanie większej ilości
paliwa i większą emisję zanieczyszczeń. Dlatego Bruksela chce 27
przestrzeni powietrznych we Wspólnocie zamienić na 9, a 63 ośrodki kontroli
ruchu zredukować do 40. Ambitny plan nie jest niemożliwy. Bruksela tym razem
śmiało jako wzór wskazuje bowiem Stany Zjednoczone, które kontrolują
przestrzeń powietrzną takiej samej wielkości z dwukrotnie większą liczba lotów,
przy prawie o połowę mniejszych kosztach i trzykrotnie mniejszej liczbie
ośrodków kontroli lotów.
Ale choć kraje członkowskie obiecały unijnym
władzom stworzenie bloków regionalnych (tzw. FAB czyli funkcjonalne bloki przestrzeni
powietrznej) do grudnia 2012 roku, to na obietnicach się skończyło. Nawet te
bloki, które powstały (np. Niemcy, Francja, Szwajcaria i Benelux) nie są w
pełni operacyjne, dlatego najbardziej oporni w dzieleniu się swoim niebem już
wkrótce będą przez Brukselę karani. Na razie najbardziej pokrzywdzeni i
przerażeni unijnymi pomysłami są kontrolerzy ruchu lotniczego, którzy obawiają
się, że „bardziej wydajny i oszczędny ruch lotniczy w Europie” zgodnie z
zamysłem Komisji Europejskiej, oznacza redukcję miejsc pracy, stąd dzisiejsze
strajki na francuskich lotniskach.
W walce z nowymi unijnymi regulacjami
związkowcy z europejskich portów lotniczych wykorzystują tradycyjny już „straszak”
na Brukselę – groźbę utraty suwerenności państwowej. Z tego samego powodu, w
martwym punkcie utknęła ostatnio również polsko-litewska umowa o trans
granicznej strefie w przestrzeni powietrznej, na mocy której Polska, zgodnie z
wytycznymi Komisji Europejskiej miała oddać Litwie kontrole nad 1/5 naszej
przestrzeni powietrznej. Takie rozwiązanie, zgodnie z założeniami Brukseli
miałoby zwiększyć wydajność i zmniejszyć opóźnienia lotów nad Polską,
spowodowane obecnie brakami personelu. Sęk w tym, że w północno-wschodniej
części Polski,, która miałaby być kontrolowana przez Litwinów mieszczą się
wojskowe bazy lotnicze RP, dlatego obawy przed utratą suwerenności, wbrew
zapewnieniom unijnych władz, nie są nieuzasadnione.
Jak najbardziej zrozumiałe jednak są również
argumenty i wyliczenia Brukseli, które wyraźnie wskazują na grożące już wkrótce
nam wszystkim przepełnienia i chaos na unijnych lotniskach. Już teraz w ponad
440 europejskich portach lotniczych obsługuje się około 800 mln pasażerów
rocznie. Każdego dnia w Europie odbywa się około 27 tys. lotów kontrolowanych,
co oznacza 9 mln lotów każdego roku. W ciągu kolejnych 10-20 lat te liczby się podwoją.
Koczowanie na lotniskach może wtedy wielu pasażerom wydać się straszniejsze niż
wspólne zarządzanie europejskim niebem.
Brussels gives us an almost "free" choice: single European
sky or sleepless nights at EU’s airports…
Europe’s
fragmented airspace not only brings extra costs of close to 5 billion Euros
each year to airlines and their customers, but it also adds some 42 kilometres
to the distance of an average flight forcing aircraft to burn more fuel,
generate more emissions, pay more in costly user charges and suffer greater
delays. That’s why Brussels wants the 27 national air traffic control systems to
be replaced with regional Functional
Airspace blocks (so called FABs) and some 63 air traffic centres to be reduced
to maximum 40. This ambitious plan is not impossible as the EU authorities
point out to US, whose air traffic management system is twice as efficient as
that of the EU whilst managing double the number of flights for less costs from
a third as many control centres.
But despite a binding deadline of December
2012 for Member States to establish FABs, none of the 9 FABs which have been
created are fully operational. The Commission is currently examining
infringement cases against all Member States in relation to FABs, particularly
where no progress towards reform is seen the coming months. The most frightened
by the new EU rules, which might means job losses, are air traffic controllers,
who are on strike today in French airports.
In their fight with new EU’s regulations
they also use however the old, efficient weapon against Brussels – potential sovereignty
loss. For the same reason, there is no progress in Poland-Lithuania deal, that
was meant to reduce the delays of flights and increase the cost-effectiveness
of Polish airspace, by sharing 1/5 of it, as recommended by the EC, with
Lithuanian air traffic controllers. In
the north-east part of Poland however
that was supposed to be supervised by Lithuanian air traffic controllers there
are two major military air installations. Hence, despite Brussels’ reassurance
that single European sky regulations will not compromise any states’ sovereignty, the fears of Poland are not
completely unjustifiable.
The
arguments and air traffic prognosis of EU authorities however are also very
much understandable. European skies and airports risk saturation. Already some
800 million passengers pass through Europe's more than 440 airports every year.
Each day there are around 27,000 controlled flights – that means 9 million
cross Europe's skies each year. The number of flights is expected to increase
by 50% over the next 10-20 years. “Nomadization” and many sleepless nights at
EU’s airports may for many passengers soon become worst option that sharing
their sky with other EU citizens.
No comments:
Post a Comment