Thursday, June 27, 2013

Unijny szczyt o ludziach a nie tylko o rachunkach…



    Choć bezrobocie w Unii rośnie na potęgę, to do tej pory europejscy przywódcy, zamiast o ludziach, woleli rozmawiać o pieniądzach. Tymczasem, wg Eurostatu, w marcu w 27 krajach UE bez pracy było 5,7 mln młodych ludzi. Stopa bezrobocia wśród młodzieży w UE wynosiła 23,5 proc., w Grecji i Hiszpanii przekroczyła 55%, a we Włoszech, w Portugalii, Irlandii, Bułgarii, na Cyprze, Łotwie, Węgrzech i Słowacji sytuowała  się około 30% lub powyżej. To właśnie od tych „rekordzistów” Komisja Europejska domaga się by do października przyjęli tzw. „gwarancje dla młodych”, zgodnie z którymi każdy absolwent ma w ciągu 4 miesięcy od ukończenia szkoły otrzymać pracę, staż luz dalsze szkolenie zawodowe. Realizacja ambitnego pomysłu Brukseli jak zawsze będzie oznaczała dla krajów określone koszty, ale, jak tłumaczy Komisja Europejska, będą one zdecydowanie niższe od tych, jakie mogłaby za sobą pociągnąć bezczynność w tej dziedzinie. Już teraz, według szacunków Eurofound, bezrobotna młodzież kosztuje Unię ponad 150 mld euro rocznie, czyli 1,2% unijnego PKB. Władze w Brukseli chcą by przywódcy zgodzili się na realizację „gwarancji dla młodych”, w tym abywsparcie dla tych przedsiębiorstw, które zatrudnią młodzież, przeznaczyć 25% unijnych funduszy (minimum 80 mld euro).
   Sęk w tym, że podobne działania, wypróbowane już przez kilka państw członkowskich, do tej pory nie przyniosły spektakularnych wyników. We Francji, począwszy od lat 90tych, praktycznie każdy rząd ogłaszał podobne programy. W 2009 roku Nicolas Sarkozy obiecał 1,3 mld euro w ulgach podatkowych i zachętach finansowych przedsiębiorcom zatrudniającym młodych. Jednorazowe wsparcia finansowe nie poprawią wyników gospodarczych firm, tłumaczą ekonomiści. „Europejska gospodarka cierpi na brak konkurencyjności, a jedną z jej największych bolączek są wysokie koszty pracy” – mówi mi Zsolt Davras z think thanku, Breugel Institut w Brukseli. Od początku kryzysu gospodarczego, to między innymi we wzroście opodatkowania pracy, rządy szukają bowiem dodatkowych zysków. W 2012 roku jak podaje Eurostat godzina pracy pracownika kosztowała w całej Unii Europejskiej średnio 23,4 euro, a w samej strefie euro– 28 euro. Najdroższymi krajami były: Szwecja (39 euro), Dania (38,1 euro), Belgia (37,2 euro) i Francja (34,2 euro). Koszty pozapłacowe w Paryżu stanowiły 33,6% ogólnych kosztów. Ubezpieczeń i świadczeń socjalnych francuskich pracowników Francois Hollande raczej nigdy jednak nie pozbawi, choć mogłyby posłużyć za pensje dla młodych bezrobotnych w Paryżu. Pod warunkiem, że ci ostatni faktycznie chcą i nadają się do pracy…
„Dla każdego przedsiębiorcy liczy się przede wszystkim bycie konkurencyjnym, takiej konkurencyjności szukamy również wśród pracowników” tłumaczy mi Philippe de Buck z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Spolecznego. Ale choć przedsiębiorcy szukają wykwalifikowanej siły roboczej, to wśród młodych bezrobotnych w UE nie mogą ich znaleźć, bo właścicielom wytwórni i fabryk nie chodzi o filozofów czy socjologów. Paradoksalnie, kraje dotknięte największym bezrobociem wśród młodych to właśnie te, gdzie odsetek ludzi z wyższym wykształceniem w wieku 25-34 lat należy do największych w UE: 39,1% w Hiszpanii, 30,9% w Grecji, 42,8% we Francji. Dla porównania, w Niemczech wyższe wykształcenie posiada 25% ludzi w wieku 25-34 lat. Reszta zamiast na uniwersytety po ukończeniu 18 lat trafia na staże i przyuczanie do zawodu. Od znalezienia pracy po takim szkoleniu dzieli ich tylko krok. Niemiecki system Polsce poleciła ostatnio Komisja Europejska. Problem widzą też eurodeputowani. „Młodzi ludzie doświadczeni zwłaszcza w krajach Europy Środkowej transformacją, bądź złymi doświadczeniami z przedsiębiorczością starszego pokolenia uciekają w objęcia państwa, szukają pomocy w świadczeniach socjalnych, trzeba przerwać ten stereotyp, ze tylko to daje bezpieczeństwo.” mówi mi Paweł Kowal (PJN).
   Zmiany w systemie kształcenia i zmniejszanie opodatkowania pracy, wymagają jednak prawdziwych reform i przynajmniej początkowo oznaczają ograniczenie wpływów do budżetu, dlatego politykom dużo łatwiej obiecać przedsiębiorcom tanie kredyty i zrzucić an nich obowiązek walki z bezrobociem wśród młodych. Niepopularnych działań współcześni europejscy przywódcy w obawie o swoje krzesła, wolą unikać, dlatego po szczycie jak zwykle nie warto spodziewać się konkretów..


                                                                                                    Europejscy przywodcy na szczycie. ©Roge

   Despite the growing unemployment in the EU, european leaders preferred so far to talk about the money rather than about the people. According to Eurostat though, in march this year, some 5,7 young people below 25 years old couldn’t find a job. Unemployment rate in the EU was 23,5%. In Greece and Spain it passed 55%, in Italy, Portugal, Ireland, Bulgaria, Cyprus, Latvia, Hungary and Slovakia reached 30% or more. Fed up with states doing nothing about it European Commission decided to act. At the summit it wants the countries where youth unemployment is more than 30% to implement prepared in Brussels “youth guarantee scheme” already by October this year. Other states, where situation is not so appealing will have time to do so by spring next year. European Commission youth project will require from the states to ensure that all young people under the age of 25 who lose their job or do not find work within 4 months after leaving education receive a good-quality offer of employment, continued education, an apprenticeship or a traineeship. Putting the ambitious programme into practice will of course require money, but the EU authorities ensure that it will still cost less than what is Europe currently paying for unemployed youth. According to Eurofound, youth unemployment costs some 150 bln euro per year, which is 1,2% of EU GDP. European Commission wants the European leaders to promise that instead of using all the money for building roads and power plants, they will spend over 25% of them (minimum 80bln euro) on the “youth guarantee scheme”.
   But such initiatives have already been exercised in some EU countries before and haven’t brought the expected results at all. In France almost every government from the 90s announced similar programmes. In 2009 France’s ex-President, Nicoals Sarkozy promised to provide 1,3 bln euro in tax breaks and other financial incentives for companies employing young workers. But a one off help like that, as economists explain, will not improve the books of European enterprises. “European economy suffers from the lack of competitiveness, caused also by the huge labour costs” – admits Zsolt Davras, from Brussels think thank “Breugel Institut. It is a fact that the labour costs in the EU  since the beginning of the crisis continue to grow, as the governments treat them as extra incomes. In 2012, according to Eurostat, an hour of work costed on average in the EU some 23,4 euro, and 28 euro in eurozone. Labour costs were the biggest in Sweden (39 euro); Denmark (38,1 euro), Belgium (37,2 euro) and France (34,2 euro). Costs of labour other than the salary in France remain 33,6% of all the costs. It’s rather unlikely though that socialist President of France, Francois Hollande will strip French workers from insurances and other social benefits, although the money saved in this way could be spent on the salaries of the young people. On condition that the last ones would actually fit for any job vacancy…
“The biggest challenge for every entrepreneur at the moment is to stay competitive, that’s why competitiveness is also a feature that we expect from our employees” – tells me Philippe de Buck from European Economic and Social Committee. But although european employers search a qualified work force, they cannot find it. Philosophy or sociology graduets are no good to work in factories or many other business related sectors. One can observe this paradoxical situation really well in the countries mostly touched by the economic crisis, as they are also the ones with the biggest rates of university educated people aged 25-34: 39,1% in Spain, 30,9% in Greece or 42,8% in France. To compare, in Germany there are only 25,3% of people aged 25-34 with university degrees. Because instead of pushing people to higher education, German government send them to apprenticeships that lead to a stable job. European Comission has recently told Poland to follow this German example. Polish MEPs also see the problem: “ Young people in eastern Europe, have often bad experience of transformation, or failed entrepreneurship of older generation, that’s why they prefer to search for help from the state and social benefits, we should fight with this stereotype that the state is the only provider of employment and benefits”, tells me Paweł Kowal.
   However, changes in education systems and lowering labour costs and taxes will require is some countries serious reforms to be conducted and at least temporary reduction of budgetary incomes. That’s why European leaders prefer to simply promise easier credits for the businessmen and put the responsibility of figthing with youth employment on them. It is known that heads of states and governments in Europe prefer to avoid unpopular and difficult decisions. Thus no one would expect them from this summit neither.



Monday, June 24, 2013

Terminator w Brukseli...


   Dzisiejsza wizyta w Brukseli to już drugie w tym roku spotkanie Arnolda Schwarzeneggera z Jose Manuelem Barroso. W styczniu wzięli razem udział w międzynarodowej konferencji w Wiedniu i najwyraźniej zapałali do siebie sympatią. Bo choć Jose Manuel Barroso nie wygląda na atletę, to w polityce tak, jak Schwarzenegger lubi prężyć muskuły. Dlatego poza rozmowami o ratowaniu środowiska, Schwarzenegger oficjalnie przyjechał bowiem do Brukseli by przekonywać burmistrzów europejskich miast do inwestycji w ekologię, w kuluarach spotkania nie mogło dziś zabraknąć rozmów o klimacie politycznym, bardziej lub mniej sprzyjającym obydwu Panom w ich dalszych karierach.
   Tajemnicą Poliszynela w Brukseli jest fakt, że obecnemu szefowi Komisji Europejskiej marzy się fotel Sekretarza Generalnego ONZ. I jak przystało na Barroso, który Unią "rządzi" już drugą kadencję, na marzeniach się nie kończy... Według doniesień jego rodzimej, portugalskiej prasy, w Stanach Zjednoczonych za Barroso lobbują już jego ludzie, m.in. nowy ambasador Portugalii przy ONZ Alvaro Mendonca e Moura i ambasador UE w Waszyngtonie,  Joao Vale de Almeida.   
   Swoich ambicji politycznych nie ukrywa również Schwarzenegger. Pod koniec drugiej kadencji Georga Busha w Stanach Zjednoczonych spekulowano, że ówczesny gubernator Kalifornii byłby jego godnym następcą. Z pomysłu jednak zrezygnowano, bo wymagałby wprowadzenia zmian w konstytucji, która obecnie pozwala zostać prezydentem tylko osobie, która urodziła się na terenie należącym do USA. Z tych samych powodów, jako Austriak, Schwarzenegger mógłby jednak spróbować swoich szans w Europie i jak się spekuluje w 2011 roku, gdy kończyła się pierwsza kadencja tzw. Prezydenta UE, Hermana Van Rompuya podobno przymierzał się nawet do jego fotela. Europejscy przywódcy na kolejne 2,5 roku wybrali jednak Belga, ale jego druga kadencja wkrótce również się skończy, a Terminator przecież nigdy nie daje za wygraną. W swojej autobiografii Schwarzenegger napisał, że jego życiowe motto brzmi: "Zapomnij o planie B", czyli zawsze myśl, że uda się plan A”.
   W Brukseli żartuje się dzisiaj, że może to właśnie Egzekutor skutecznie poradziłby sobie z kryzysem gospodarczym w Europie. „Ludzie mówili mi, że z moim nazwiskiem i akcentem nie mam szans w Hollywood i zostałem aktorem, potem mówili, że jako aktor nie mam szans w polityce i zostałem gubernatorem Kalifornii..teraz mówią, że nie wygram walki o środowisko, a ja Wam mówię, że wygram” , przekonywał dziś w Europarlamencie. Dobrze przygotowany na zielony podbój Europy nie dał się nawet zaskoczyć dziennikarzom i pytany o to, czym jeździ przyznał: „wciąż hummerem..ale silnik zamieniłem w nim na elektryczny.. Nie powinniśmy sprawiać by ludzie czuli się winni, że jeżdżą szybkimi czy dużymi samochodami, powinniśmy mówić im, że istnieją technologie, które są lepsze dla środowiska i korzystanie z nich sprawia, że jest się jeszcze bardziej nowoczesnym i seksownym…”. Seksowność dla 66 letniego aktora/polityka nie przestaje być ważna. Może tak brzmiała dziś właśnie jego rada dla Barroso, który choć 9 lat młodszy, dziś pozostawał w cieniu Terminatora. 


                                                                                     © European Commission


                                                                                         ©European Commission

Terminator in Brussels...

   Today’s visit in Brussels was the second meeting of  Barroso and Schwarzenegger this year. Last time they met during an international conference in Vienna in Januray. And they must have started to really appreciate each other. Maybe because, athough Barroso doesn’t look very athletic, he likes to show his political muscles…and this could be the reason for other than environmental talks between the two men in Brussels today. Because, although Schwarzenegger might have come to the heart of Europe to persuade European mayors to invest in green technologies and cut CO2 emissions in cities, but behind the scenes the talks could involve the very Political climate, more or less friendly for the future careers of the two politicians.
   There is no secret in Brussels about the aspirations of Barroso to become the next Secretary General of the UN, and as an experienced leader who governs the EU for the second term now, apparently he doesn’t loose time and already checks up hic chances. According to Portugal press there are already two people lobbying for Barroso as the future head of UN:  ambassador of Portugal to the UN, Alvaro Mendonca e Moura and EU’s ambassador in Washington, Joao Vale de Almeida. 
   Arnold Schwarzenegger doesn’t hide his political ambitions neither. At the end of George Bush second term, there were many speculations that the Hollywood star was planning to stand for the presidential elections. But the idea was soon dismissed as it seemed to be too complicate to execute it. As Schwarzenegger was born in Austria and not in the US, his candidacy would require the changes to the US constitution, according to which only US-born citizens can try to become the President. For the very same reasons though, the Austria-born actor could try his chances in Europe and might have already considered it back in 2011 when the first term of the President of the EU Council was coming to an end. EU leaders decided however to leave in the chair for the next 2,5 years Belgian, Herman Van Rompuy, but his second term will soon be finished again and ”Terminator” never gives up…In his autobiographybook Schwarzenegger confessed that his life motto is: “Forget plan B, always think that plan A will work out”.
   Hence, there have been some joking in Brussels today, that maybe “Executor” is what Europe actually needs to finally get over the economic crisis. “People used to say that with my accent and long surname, I will never make it to Hollywood, and I’ve become an actor, then they said that as an actor I will never make it into politics, and I’ve become the governor of California…now they say that I will not win the fight for the environment and I’m telling I will”, he said in the European Parliament today. 
Well prepared for the fight with climate change, he smothly replied to journalist question about his big cars: “Yes I still drive my hummers..but I changed their engine for electrical one. We should not make people feel  guilty of driving fast or big cars but make them know that they can participate in technology that is better for environment and at the same time more modern, more snappy and more sexy…" Because “to be sexy” for a 66 year old actor/politician is still important. Who knows, maybe this was the advice he gave to Barroso today…as 9 years younger EU leader was totally overshadowed by the Terminator. 



Sunday, June 23, 2013

Smerfy nigdy nie były komunistami!


   Znane na całym świecie niebieskie stworki kończą w tym roku 55 lat. Pierwszego smerfa belgijski rysownik, Peyo stworzył w 1958 roku, jako dodatek do komiksu o przygodach „Johana & Pirlouita”. Niebieskie ludziki miały pomóc w poszukiwaniach magicznego fletu. Peyo nazwał je słowem wytrychem „schtroumpf”, którego używał, gdy zapominał prawdziwej nazwy jakiegoś przedmiotu. Banalne imię nie przeszkodziło jednak smerfom w podbijaniu świata.  Przez ponad pół wieku komiksy, seriale, gry wideo, piosenki, maskotki, naklejki i inne gadżety ze smerfami dotarły bowiem w prawie każdy zakątek świata.
   Na obchody Światowego Dnia Smerfów do Brukseli w tym roku przyjechało 40 „niebieskich ambasadorów” z 28 państw. Gwen z Singapuru mówi, że „10 godzin lotu to pestka. By razem z innymi fanami świętować urodziny Smerfów mogłaby obleć nie połowę a nawet cały świat”. Międzynarodową „siatkę” smerfowych ambasadorów założyły firmy Columbia Pictures and Sony Pictures Animation, które posiadają prawa do wizerunku rysunkowych postaci i czerpią z nich olbrzymie zyski. W Brukseli ambasadorzy smerfów przede wszystkim promowali bowiem najnowszy trójwymiarowy film o niebieskich stworkach, który pojawi się w kinach już w lipcu.
   Mniej komercyjny powód najazdu „niebieskich” na Brukselę to urodziny ich twórcy, Peyo. Gdyby żył ten prawdziwy Papa Smerf skończyłby w tym roku 85 lat. Smerfy wciąż mają jednak wśród śmiertelników dwóch członków rodziny, syna i córkę Peyo. Moje życie ma niebieski kolor, gdy wracałam ze szkoły zawsze zastawałam tatę rysującego smerfy albo pracującego nad kreskówkami, smerfy to moi starsi bracia” mówi mi Veronique Culliford, która przyszła na świat dokładnie 3 tygodnie po tym, jak jej tata narysował pierwszego smerfa. „Ziemska” siostra smerfów ostatnie lata spędziła na obronie honoru swojego ojca i niebieskich braci. W 1998 publicysta Marc Schmidt doszukał się bowiem w smerfach wpływów„socjalistycznych idei kontynentalnej Europy”. Francuski socjolog Antoine Bueno w swoich „smerfowych” przemyśleniach poszedł jeszcze dalej. W wydanej w 2011 roku książce Wioskę Smerfów określił jako przykład totalitarnej, rasistowskiej utopii, którą zamieszkuje tylko jedna rasa dowodzona przez „czerwonego” dyktatora, Papę Smerfa. „To bzdura – mówi mi córka twórcy Smerfów i dodaje: tata nigdy nie interesował się polityką, przed pójściem do głosowania, pytał mamę, na którego polityka ma oddać głos, ani sprawy polityczne, ani religijne nigdy go nie interesowały, swoich bohaterów i ich przygody tworzył tylko i wyłącznie dla dobra dzieci”.  
   Do celów politycznych smerfy w 2005 roku wykorzystała jednak Organizacja Narodów Zjednoczonych. W przygotowanym na zlecenie UNICEF 20-sekundowym filmiku pokazano nalot bombowców na Wioskę Smerfów (http://www.youtube.com/watch?v=Aa782wOrUVM). Samoloty zrównały niebieski świat z ziemią  i zabiły Smerfetkę. Filmik kończy się sceną płaczącego Smerfusia i przesłaniem na ekranie: „Nie pozwól, by wojna wpłynęła na życie naszych dzieci.” Szokujący spot był emitowany w Belgii jako element kampanii na rzecz pomocy i rehabilitacji "dzieci-żołnierzy" walczących w konfliktach zbrojnych w Burundi i Kongo. Dzieci Peyo zgodziły się na realizację klipu, tłumacząc, że ich ojciec, który na zdobywaniu dziecięcych serc spędził całe życie, nie miałby nic przeciwko gdyby jego niebiescy bohaterowie ocalili dzieci nie tylko przed wyimaginowanymi ale również najprawdziwszymi koszmarami życia.


                              




                Veronique Culliford broni ojca: "smerfy nie były komunistami, tata nie znał się na polityce"


 Smurfs have never been communists!
 
   Known all over the world little blue creatures, the Smurfs are 55 years old this year! Belgian artist, Peyo created smurfs in 1958. At first, they were drawn as additional heroes to the comics series Johan et Pirlouit, ahere blue creatures were meant to assist in recovering a magic flute. Peyo called them “schtroumpfs”, which was a “no meaning” word, that he used when forgot the real name of things. Despite such a banal name, the smurfs has managed to conquer the world! During the last half a century, comics, TV series, video games, songs, toys, stickers and other Smurfs’ gadgets have reached almost every place in the world.
   To celebrate the Global Smurfs Day this weekend, some 40 “blue ambassadors” from 28 countries have come to Brussels. Gwen from Singapore tells me that: “10 hours flight was nothing, to be able to play with other smurfs fans and I would not only do half  but the full way around the world to do it” . International group of Smurfs ambassadors have been set up by Colombia Pictures and Sony Pictures Animation, that own the rights of Smurfs images and make huge profits out of it. In fact, smurfs ambassadors from all over the world were invited to Brussels by Sony Pictures Animations to promote the forthcoming film “Smurfs 2”,  out in cinemas in July.
   Less commercial reason of the “blue invasion” in Brussels this weekend was the birthday of their creator. If he was alive, the real Papa Smurf – Peyo,  would be 85 this year. But Smurfs still have two living, mortal members of their Earth family: the son and daughter of Peyo. “My live has since ever had a blue colour, when I was coming back from school I could always see my father drawing Smurfs, they are my older brothers” – tells me Veronique Culliford, who was born just 3 weeks after her father created the first Smurf. The human sister of Smurfs has spent the last years defending the good name of her father and her blue brothers. In 1998 writer Marc Schmidt wrote a parody article in which he claimed that Smurfs were an example of the “impact of socialism in continental European culture”. French sociologist Antoine Buéno in his analysis of Smurfs went even further. In his book, published in 2011, he compared the Smurfs Village to a totalitarian and racist utopia, inhabited by only one race and govern by red-hooded dictator, Papa Smurf.  “I dismiss it completely, tells me Veronique and she adds, “My father never did politics in his life. Even when he had to vote for somebody he was asking my mother for whom he should vote because he didnt like that and he never ivolved his characters in any politics nor religion. He always said that he wrote his stories for kids and he wants the kids to enjoy them, thats it". 
   The Smurfs were used for political reason though in 2005 by United Nations. Designed by UNICEF 20 second long advertisement film shown the Smurf Village annihilated by warplanes (http://www.youtube.com/watch?v=Aa782wOrUVM). During the bombarding the Smurfette was killed and the film finished with the baby Smurf crying whilst the message on the screen appeared: “Don’t let the war, destroy children’s lives”. The shocking episode was used in a fund raising campaign by UNICEF’s Belgian arm to raise money for rehabilitation of former child soldiers in Burundi and the Democratic Republic of Congo. Children of Peyo agreed for the spot to be made, explaining that their father, who spent all his life making children happy with his drawings, wouldn’t oppose the idea to use his blue heroes to help to save children from nightmares,  not only created by imagination, but by a real, cruel world.

                
                                      Global Smurfs Day in Brussels, 22 June 2013 ©Sierakowski


                                       Córka twórcy Smerfów, Veronique Culliford ©Sierakowski