Spłukiwanie wody w toalecie to ostatnia czynność, którą Unia
Europejska próbuje uregulować. Unijne spłuczki na razie spłukały jednak tylko
autorytet Brukseli. Przygotowywane przepisy zostały wyśmiane przez
eurosceptyczne media, głównie w Wielkiej Brytanii, a następnie podchwycone
przez wielu europosłów, którzy na kilka miesięcy przed wyborami stali się
niezależnie od wcześniej wyznawanych poglądów eurosceptykami. Krytyczny
wobec Unii polityk raczej niż euro entuzjasta ma przecież większe szanse by przekonać do
siebie wyborców. „Unia Europejska nie
powinna nas wychowywać” mówi eurodeputowany PiS, Ryszard Czarnecki.
Bruksela może jednak pokazywać obywatelom przyjazne środowisku rozwiązania,
zwłaszcza, gdy jak w Polsce, ich własne władze nie interesują się ochroną
przyrody. „Nie należy żartować z
oszczędności wody” tłumaczy Bogusław Sonik, eurodeputowany PO, który jest
członkiem parlamentarnej komisji ds. środowiska. Komisja Europejska wyliczyła, że nowe spłuczki wykorzystujące jednorazowo tylko 5 litrów wody w sedesach i
litr w pisuarach zaoszczędzą każdemu gospodarstwu ponad 6 tys. litrów wody
rocznie. „Ci producenci, którzy zdecydowaliby
się na produkcję takich spłuczek byliby nagradzani naszym eko-oznaczeniem”
tłumaczy mi komisarz ds. środowiska Janez Potocnik.
Do używania ekologicznych spłuczek Unia Europejska nie
zamierza więc nikogo zmuszać. Wybierać butów na obcasach w pracy za to już wkrótce
nie będą mogły fryzjerki. Nawet te, które teraz wciąż strzygą europosłów w
salonie w Europarlamencie w szpilkach. I choć eurosceptycy znów chwytają się za
głowę: „To jest traktowanie ludzi, jak
dzieci, przecież, jak jakieś Panie chcą chodzić na obcasach to na miłość boska
UE nie może im tego zabronić”, oburza się eurodeputowany PiS, Ryszard
Czarnecki, to o zaostrzenie przepisów Unię poprosiły same związki
zawodowe. „Całodniowa praca na stojąco w butach na obcasach może mieć poważne
skutki zdrowotne. Unijne przepisy miałyby chronić fryzjerki w tych zakładach, w których właściciele chcą by
pracowały właśnie w takim obuwiu” tłumaczy Jonathan Todd, rzecznik KE
ds. zatrudnienia. Todd nie widzi również nic śmiesznego w unijnych regulacjach,
które zakwalifikowały kalosze jakie obuwie ochronne, które musi być sprzedawane
z instrukcją obsługi: „Są pewne zawody, w
których trzeba nosić specjalne obuwie, instrukcja wyjaśniająca sposób użytkowania
jest jak najbardziej normalna”.
Rację niektórym, z pozoru śmiesznym unijnym przepisom
przyznają eurodeputowani, którzy biorą udział w ich uchwalaniu, jak Rafał Trzaskowski,
europoseł PO zasiadający w parlamentarnej komisji ds. rynku wewnętrznego:
„Czasami jest tak, że regulacja rzeczywiście
jest potrzebna dlatego, że jeśli chcemy budować jednolity rynek to powinniśmy
mieć jednolite standardy np. jeśli mamy te same wymogi wobec kontenerów, które
są przewożone po całej Europie, to takie wspólne standardy ułatwiają nam życie.
Wymogi dotyczące bezpieczeństwa w miejscu pracy też powinny być takie same, tak
by przedsiębiorca z jednego kraju nie ponosił na nie większych kosztów niż jego kolega z innego państwa. Ale powinny to być
bardzo ogólne zasady wprowadzenia takiego minimum, a nie regulowanie
wszystkiego za wszelką cenę.” tłumaczy Trzaskowski.
W zbyt daleko idących, unijnych regulacjach eurosceptycy
widzą jeszcze jeden problem. „Wszystkie te pozornie głupie przepisy mają drugie dno, bardzo
konkretne, finansowe, na tym ktoś zarabia” twierdzi Czarnecki. Faktycznie, na zakazie serwowania w
restauracjach oliwy z oliwek w karafkach
mieli zyskać jej producenci. „Przedstawiciele
przemysłu skarżyli się na restauratorów, którzy mieli w butelkach po porządnej
oliwie serwować słabej jakości produkt. Nasze regulacje miały więc pomóc
producentom oliwy z oliwek i konsumentom, którzy dzięki nim, zawsze wiedzieliby
co jest im podawane w restauracjach” tłumaczy Roger Waite, rzecznik KE ds.
rolnictwa. Eurosceptycy na oliwnych restrykcjach nie zostawili jednak suchej
nitki. Karafki z oliwą, które zlikwidować chciała Unia znaleziono na… unijnych
stołówkach i ośmieszona Bruksela wycofała się ze swoich propozycji.
Zaglądanie Brukseli do naszych talerzy, choć czasem w dobrej
intencji, nie podoba się również w Warszawie. „Unia powinna wkraczać w zasadnicze sprawy, natomiast pewne rzeczy
zostawić to danemu państwu…” mówi mi polski minister rolnictwa, Stanisław
Kalemba.
Sęk w tym, że dla Brukseli to właśnie ochrona środowiska, zdrowia
obywateli i konsumentów jest zasadnicza. Dlatego z nie wszystkich
pozornie głupich unijnych przepisów, które mają nam konsumentom zapewnić
lepszej jakości życie i zdrowie powinniśmy się śmiać. Z drugiej strony jednak między „opieką” a wychowywaniem obywateli jest cienka granica, na którą
coraz mniej popularna w kryzysie gospodarczym wspólna Europa, powinna może bardziej
uważać...
Euro-aburds or euro-mythes?
Flushing toilets has been the most recent
activity that fall under EU regulations, or at least “Brussels” tried to
regulate it. But the new rules on flushing toilets prepared in Brussels have already
managed to “flush” its reputation. EU’s toilets rules have been first ridiculed
by eurosceptic press, mainly from Great Britain, and then happily copied by members
of the European Parliament (MEPs). As most of them, few months before the
elections, prefer to join the eurosceptic movement, which guarantees more votes
in ever more unpopular Europe. “UE should not
teach us how to live”, comments Polish MEP (Law and Justice), Ryszard
Czarnecki. EU may show us effective ways of protecting environment, replies
another Polish MEP (Civic Platform), Bogusław Sonik, member of EP’s committee
for environment: “We should not laugh at saving water”. The study commissioned by
the EU authorities shows that new toilette flushes would restrict the
water used in stools to five liters and in urinals to one liter. Thanks to
that, on average every household could save up to six thousands liters of water
every year. “Producers who would decide
to use new flushes in their toilettes would be awarded with our eco-label”,
explains EU Commissioner for Environment, Janez Potocnik.
Hence, EU would not force anyone to use its Eco-toilets. There are works carried out in Brussels though, which aims at
introducing a ban on high heels for hairdressers. “EU is treating its citizens as children, for God sake, if these women
want to wear high heels than EU should not stop them from doing so”,
explains Czarnecki. “Back aches and
problems caused from being on their feet for a long time is a common problem
for many hairdressers across the EU. There can also be situations where
hairdressers are put under pressure by their employer to wear high heels. EU
regulations would prevent it from happening”, explains Jonathan Todd, EC’s
spokesperson for employment. Todd is neither surprised by EU regulations which
require rubber boots to be sold with instructions: “These shoes are for some serious purpose and in some cases it is
necessary to have some instructions about how they should be used”.
Members of
the European Parliament who vote new EU regulations also see some logic and
sense in them. As Rafał Trzaskowski, Polish member of the European Parliament
(Civic Platform) who belongs to parliamentary committee on internal market
explains “Sometimes these regulations are
indeed useful and needed. If we want to have common market we should have the
same standards, for example for containers used in road transport. Rules
regarding safety at work should also be the same so that they don’t create more
costs for employer from one country than from the other. But these regulations
should be more general, they should just define the necessary minimum and not
go on to regulate absolutely everything”.
For eurosceptics there is one more problem
hidden behind the EU’s mount of regulations though. “All
those rules, that seem to be just stupid, are created for benefit of some
groups, entrepreneurs. Somebody always makes profit out of it ”, points out
Czarnecki. The ban on olive oil in restaurants’ jugs was indeed prepared to
support the producers of the Southern delicacy. “Industry representants were complaining to us against restaurant
owners who put poor quality oil in the bottles from the good quality ones,
causing them losses and misleading producers. That’s why we decided to prepare
EU regulations to face this situation”, explains Roger Waite, EC’s
spokesperson for agriculture.Olive oil
regulations were so much attacked and ridiculed by eurosceptics, who managed to
find out olive oil jugs, which the EU wanted to ban in… EU’s cantinas, that
Brussels has finally given up on its proposals.
EU controlling
of our food, in spite of sometimes good intentions, is also widely criticized
in Warsaw. “EU should engage in primordial cases, and some
areas simply leave for countries to decide on”, says Polish agriculture
minister, Stanisław Kalemba. For Brussels though environment protection, safety
and health of workers and consumers are indeed essential subjects. Therefore,
as consumers and workers we shouldn’t probably laugh at every EU rule that
considers our lives. On the other hand though, the EU should also take into
consideration that there is a thin line between “carrying” and “educating” citizens.
And in the the times of economic crisis, when the UE is less and less popular, authorities
in Brussels should be extremely careful to not cross it.
No comments:
Post a Comment