Piwo i frytki z których słyną,
Belgowie najchętniej jedzą z krwistym stekiem. A wołowina, którą cenią najbardziej pochodzi od krów belgijskiej
błękitno białej rasy. Belgijskie krowie
osiłki, bo tak bez przesady można nazwać krowy, które ważą od 600 – 800 kg i
byki, osiągające nawet 1500 kg żywej wagi swoja okazałą tusze zawdzięczają
swoimi genom. „Nie można mówić, że mięso
od tych zwierząt jest genetycznie modyfikowane – zapewnia mnie hodowca
Benoit Cassart i dodaje – krowy pasą się
trawą na łące, w zimie żywimy je
wysokobiałkową paszą na bazie kukurydzy, buraków cukrowych i zboża. One po prostu
łatwo przybierają na wadze”.
W zdobyciu takiej tuszy pomógł im
jednak człowiek. Braki wołowiny w Belgii w latach 50. Sprawiły, że belgijscy
hodowcy bydła zaczęli krzyżować ze sobą najbardziej muskularne osobniki. „Ta rasa powstała w wyniku 100% selekcji
naturalnej. To tak, jakbyśmy z rasy ludzkiej za każdym razem wybierali i krzyżowali
ze sobą geny Schwarzenegger’a i Stalone’a”, tłumaczy Benoit, którego
dziadek jako jeden z pierwszych w Belgii zaczął selekcjonować umięśnione bydło.
Po 20 latach krzyżówek z krowy błękitno
białej rasy obecnie po uboju i obróbce można uzyskać nawet 80% mięsa. Dla
rzeźników ten gatunek to czysty zysk, zwłaszcza, że nie tylko ilość, ale jakość
belgijskiej wołowiny bije inne na głowę. Zaopatrzeniowiec dyskontu spożywczego
„Colruyt” w Belgii co tydzień odwiedza największe w Europie targowisko bydła
rogatego w Ciney, gdzie wśród 3000 rogatych głów dominują właśnie krowy mięsne.„Klienci naszych sklepów cenią wołowinę
pochodząca od tego gatunku, bo mięso jest miękkie i chude” mówi Jean-Philippe.
Smaczny, albo może raczej „zjadliwy”
okazał się jednak również wyhodowany ostatnio w holenderskim laboratorium stek
z komórek mięśni krowy. Czy zastąpi wkrótce steki z belgijskich wołowych
siłaczy? Hodowcy błękitno białej rasy
nie czują się zagrożeni najnowszym genetycznym wynalazkiem. Benoit Cassart
tłumaczy: „Taka hodowla nigdy nie byłaby
zyskowna, produkcja jednego steku w laboratorium kosztowałaby tysiące euro i
generowała szereg odpadów przemysłowych niedobrych dla środowiska”.
Obrońcy środowiska naturalnego i
zwierząt nie są jednak również fanami zmutowanych krów. W swojej krytyce wskazują między innymi na
ważące nawet ponad 70 kg cielęta, które sprawiają ciężarnym krowom olbrzymie
cierpienie. Martyn Griffiths z Eurogroup For Animals tłumaczy, że „Biodra cielaka tej rasy są często szersze niż biodra matki, dlatego
zwierzęta przychodzą na świat w olbrzymi bólu, wyłącznie przez cesarskie
cięcie”.
Miłośnicy tanich, chudych steków
często jednak o tym nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć. I choć zmutowane
belgijskie krowy mogą budzić kontrowersje, to otrzymywane z nich kilogramy
wołowiny, tak, jak wyhodowany w laboratorium hamburger są odpowiedzią na
rosnące zapotrzebowanie na mięso na świecie.
Belgian cows'
strongmen...
The famous beer and frites in Belgium according
to the locals taste best with a good steak. The beef of course has to also come
from Belgian cattle, and not any cattle, but the Belgian Blue, known here as
BBB, “Blond Blue Belge”. The BBB race is known from its double muscling, which
means that an average cow weighs between 600-800 kg, and a bull can reach even
1500 kg. This astonishing weights the BBB cattle achieves thanks to its gens. “You cannot say though that the meat from
these animals is genetically modified – ensures the breeder Benoit Cassart – these cows herds with the grass and during
the winter, we give them high protein pasture from sweetcorn, sugar beets and
cereals. They simply have an increased ability to convert feed into lean
muscles”
However, such an ability the cattle has
developed with a helping hand of a man. It was during the beef crisis in the
50s in Belgium, when in order to meet peoples growing demand for meat, Belgian
breeders started to cross-fertilize the most muscular specimen. “This race was created through 100% natural
selection process. It’s just as if you pick and cross breed from the human
race Schwarzenegger and Stalone” explains Benoit, whose grandfather was one of
the first breeders in Belgium to cross-fertlisation of the meaty cows. After 20 generations of such practice, up to 80% of the carcase of such a cow can be
pure meat. That’s why for butchers , the
BBB cattle is a pure benefit. All the more, as the meat of these particular
breeds has also a reduced fat content, appreciated by the consumers. For that reason also providers of Belgium’s
biggest food supermarkets pay regular visit to Belgium and Europe’s biggest
Cattle Market in Ciney, where the majority of some 3000 cows and bulls are the
BBB cattle. “Our clients appreciate the beef from these species, because the meat
is soft and lean”, says Jean-Philippe.
Tasty or rather “edible” can also be a burger grown
in a laboratory, as recently proved the Dutch scientists, who turned cow
cells into strips of muscles and combined them to make a patty. Could a
lab-grown burger soon replace the BBB steak in Belgium? “I
really don’t think so, says Benoit Cassart, such a “breeding” would never be profitable, as the production of one
lab-burger would cost thousands of euros and generate too much industrial waste
harmful for environment”.
Environment and animals defenders however would
never choose the BBB over the lab-burgers neither. In their criticism of
the double muscling cattle they point out to the fact that the calf that can already
weight some 70 kilos before birth, cause pain and suffering to the pregnant
dam. Martyn Griffiths from Eurogroup for Animals explains: “the hips of the neonatal calf can often be bigger than the ones of his
mother, that’s why the pregnant dam suffers a lot, and these breeds have to
have Caesaren sections when calving”.
The fans of lean and affordable steaks often don’t
know or don’t want to know about it though. One is certain, as long as the
demand for beef in the world will be growing, the BBB or a lab-grown burgers
will despite its controversies try to address it.
1 comment:
Stek bzdur i manipulacja słowna.
Już argumentuję:
Rasa belgijska Błękitna powstała w wyniku krzyżowania wybranych osobników, więc ciężko mówić tu o "mutantach".
Ras mięsnych istnieje więcej, powstałych w ten sam sposób. Proszę się zapoznać: http://www.cbr.edu.pl/rme-archiwum/2008/rme28/dane/9_3.html
Tym samym jest selekcjonowanie ras psów, ale jakoś w tym przypadku nikt nie podnosi larum. A przecież rasowe psy cierpią na genetyczne choroby wywołane selekcją (http://ortowetrybinski.republika.pl/sub/sierpien.html). No tak, ale przecież pieski kochamy, trzymamy je w domach, a nasza miłość ma uzdrawiającą i czyszczącą nasze sumienie moc. Nie ważne, że suki rodzą zbyt duże szczenięta (nawiązanie do argumentu o krowach), nie ważne, że wystawowe wilczury, które niemalże wloką miednicę po ziemi (charakterystyczny przykurcz tylnych łap) chorują na dysplazję stawów,
nie ważne, że mopsy mają permanentne zapalenie zatok, można by tak wyliczać bez końca....
Te krowy, ani te psy nie są "mutantami", były po prostu hodowane selektywnie. Autorem tego jest człowiek, chcący stworzyć osobnika z określonymi cechami. W tym miejscu zostawiam to ocenie każdego wg. własnego sumienia, czy słusznie czy też nie.
JA mam inne pytanie do autorki tekstu, czemu dopuszcza się Pani manipulacji w tym artykule, odnoszę się w tym miejscu do etyki dziennikarskiej?
Magdalena
Post a Comment