Tuesday, September 10, 2013

Polska przegrywa z lobbystami w Brukseli...


   Na lobbying w Brukseli wielkie koncerny, przedsiębiorstwa, rządy i organizacje pozarządowe wydają rocznie ponad 3 miliardy euro. Taka kwota nie budzi bynajmniej w Brukseli wielkich emocji, bo każdy, kto tu pracuje wie, że skuteczny rzecznik interesów może, wpływając na europejskie prawo, zaoszczędzić swojemu klientowi  miliardy euro. „Wystarczy w danym przepisie wyciąć jedno słowo. Na przykład, że coś ma być produkowane przy użyciu dostępnych, zamiast najlepszych dostępnych technologii” – taki przykład podaje eurodeputowana SLD, Lidia Geringer de Oedenberg. Zanim ta gra na słowa w unijnym prawodawstwie zakończy się jednak zwycięstwem, wynajęty przez koncern albo rząd danego państwa lobbysta miesiącami, a czasem nawet latami spotyka się z europejskimi politykami, organizuje konferencje, wysłuchania, a gdy to nie pomaga, po prostu proponuje łapówkę. „Skandale się zdarzają i dobrze, że się zdarzają, bo gdy są wykrywane to stanowią przestrogę dla eurodeputowanych,  by nie ulegali pokusie, albo nie kopiowali bezmyślnie sugestii lobbystów do unijnego prawa” wyjaśnia eurodeputowana PO, Lena Kolarska Bobińska.. W Parlamencie Europejskim zdarzają się jednak również skandale, które choć ujawnione, nie są wcale potępiane. Trzech z czterech eurodeputowanych, którzy 2 lata temu ulegli dziennikarskiej prowokacji reporterów „The Sun” i przyznali się do przyjmowania od lobbystów pieniędzy za poprawki, jak gdyby nigdy nic,  kontynuuje swoją prace poselską w Brukseli.
   Korumpowania unijnych polityków, zdaniem Europejskiego Obserwatorium Koncernów (CEO) nie ograniczył nawet wprowadzony w 2011 Rejestr Lobbystów przy unijnych instytucjach. „Rejestracja pozostaje dobrowolna, dlatego choć na listę wpisało się ponad 5.800 organizacji, to w rzeczywistości w Brukseli lobbystów jest od 15.000- 30.000 czyli sześć razy więcej i o większości organizowanych przez nich spotkań z politykami nikt nie wie”, mówi Pascoe Sabido z CEO. Rzeczników interesów w Brukseli nie można jednak wrzucić do jednego worka, dodaje Sabido:  „Jeśli w tworzeniu prawa politycy biorą pod uwagę interes obywateli, reprezentowanych przez organizacje pozarządowe, czy działaczy społecznych, to jest to jak najbardziej zrozumiałe i pozytywne działanie, niestety zazwyczaj  akcje i próby wywierania nacisku przez takie jednostki są dużo słabsze i przegrywają z lobbingiem wielkich koncernów”.
   Dlatego choć na biurka europosłów w ubiegłym tygodniu trafiły petycje od 20.000 obywateli Polski, sprzeciwiających się opracowywanej właśnie unijnej dyrektywie tytoniowej, (która może zniszczyć przemysł tytoniowy w Polsce), to podpisy Polaków mogą mieć dużo mniejszą siłę przebicia niż list, jaki do szefa Komisji Europejskiej, Jose Manuela Barroso wysłali przychylni przepisom eurodeputowani i reprezentanci przemysłu farmaceutycznego, który w nowych unijnych regulacjach uderzających w palaczy, już zwęszyli interes w  postaci leków pomagających rzucić nałóg. Pod listem do Barroso obok eurodeputowanych podpisy złożyli dyrektorzy Johnson&Johnson, Pfizer, GalaxoSmithKline i olbrzymia firma lobbingowa Burson Marsteller, która pracuje na rzecz farmaceutów. Sformułowany w ten sposób apel jasno wskazuje na to, że podpisani pod nim politycy reprezentują argumenty firm farmaceutycznych. „Takiego bezpośredniego i oczywistego powiązania z biznesem europosłowie powinni unikać”,  tłumaczy Pascoe Sabido.  
   O swój wizerunek neutralnego i niezależnego polityka coraz mniej dbają również polscy euro posłowie. W korytarzach Europarlamentu Polacy otwarcie wznoszą toasty z dyrektorami  Chevronu i innymi  energetycznymi inwestorami,  zabiegającymi o korzystne dla gazu łupkowego unijne prawo. Ale choć Chevron, co potwierdzają informacje zebrane przez  Europejskie Obserwatorium Korporacji, na lobby wydaje krocie, to naciski ze strony przeciwników łupków w Brukseli są równie wielkie. Zdaniem wielu polskich europosłów, m.in. Marka Migalskiego z PJN, czy Konrada Szymańskiego z PiS po drugiej stronie łupkowej barykady nie stoją bynajmniej tylko ekolodzy, ale sam Gazprom. Patrząc na anty-łupkową krucjatę w Brukseli, na którą składają się wielkie konferencje z prelegentami opłacanymi i zapraszanymi do Brukseli z całego świata, koszty takich eventów faktycznie mogą być dla samych ekologów zbyt wielkie… Jedno jest pewne, anty-łupkowy lobbing w Brukseli, niezależnie od tego, kto za nim stoi, przynosi rezultaty. Jutro w Europarlamencie będzie głosowana dyrektywa, która może zobowiązać przyszłych wydobywców do kosztownych ocen szkód środowiskowych przy każdym projekcie wydobywczym, nawet w jego fazie poszukiwawczej, co może sprawić, że eksploatacja gazu łupkowego stanie się zupełnie nieopłacalna.
   Polacy mogą również polec z kretesem w czasie głosowania nad dyrektywą tytoniową, bo wynajęta przez farmaceutów firma lobbingowa Burson Marsteller słynie ze swojej skuteczności w Brukseli. Z jej usług w 2011 roku korzystało zresztą również Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Za promocje kraju MSZ zapłaciło Burson Marsteller ponad 500.000 euro czyli pół miliona złotych. Teraz firmie płacą jednak przedsiębiorstwa farmaceutyczne, dlatego lobbyści nie zawahają się wpłynąć na unijne przepisy, niezależenie od tego, że zniszczą one przemysł byłego klienta. W Brukseli, jak wszędzie, rządzą ci, którzy mają pieniądze. Dlatego Polska jest często na straconej pozycji…


          


Poland is loosing the fight with Brussels lobbyists…

   Over 3 bln euro are spent every year on lobbing in Brussels (according to the Corporate European Observatory who monitor their work). The figure is not surprising at all, considering the fact, that an efficient lobbyist can save for his client billions of euros, by influencing the EU legislation in a right way. “Sometimes to save millions, it’s enough to cut out one word from the  EU directive. Recently a lobbyists tried to convince us  to put the sentence “using existing technologies” rather than “using the best existing technologies” – explains  Polish MEP, Lidia Geringer de Oedenberg. However before the game of words is over,  every lobbyist working for a big corporate, has to spend months and sometimes years on organizing meetings, conferences, hearings or if nothing is working, simply offering a bribe. “Scandals do take place and some of them are revealed, it is good when we can learn about them, because then MEPs realize that they cannot listen to lobbyists uncritically neither automatically pasting their suggestions in the legislation drafts, as it happens sometimes”, says Polish MEP Lena Kolarska-Bobińska. However, at the European Parliament some scandals despite being found out, are never condemned and the corrupted politicians are never punished . Three out of four MEPs who two years ago fall victims of “The Sun” journalistic provocation, agreeing to amend the EU law for money, simply continue to work as MEPs in Brussels.
   Introduced in 2011 EU Lobby Register, as claims the Corporate European Observatory (CEO), has not managed to stop the corruption of the EU politicians neither. “It remains voluntary, that’s why although some 5800 organizations have registered, in reality, there are 15.000-30.000 lobbyists in Brussels, so 6 times as many, and most of the meetings they organize with politicians remain unknown”, says  Pascoe Sabido from CEO.  He adds, however, that not all the lobbyists are the same: “ If the NGOs or citizens associations want to influence their politicians, so that the interest of people is taken into consideration in the EU legislation, this is more than understandable and positive action, but such initiatives are often much less effective in putting pressure on politicians than long and expensive campaigns run by lobbyists working for big corporations”.
   That’s why even some 20.000 petitions  signed by Polish citizens showing their concern about EU tobacco directive (that may cause a massive job losses in Poland),  delivered to the EP last week, may not persuade the MEPs to vote against it. The letter  to the EC President Jose Manuel Barroso, sent and signed by MEPS and industry representatives in favour of the new tobacco rules at the same time can be very effective. Signatures of MEPs, followed by  those of the directors of  Pfizer, GlaxoSmithKlein, Johnson&Johnson and Burson Marsteller,  are however the best example of how politics and business work together in Brussels without any scrupulous.  
   Polish MEPs are also less and less careful about their image of neutral, independent politicians. In the corridors of the EP you can see some of them drinking champagne with Chevron, trying to influence EU legislation on shale gas. But, despite the fact that Chevron does spend a fortune on lobbying in Brussels (according to CEO), the pressure from the opponents of shale gas are as big and effective. That’s why, a few Polish MEPs such as Marek Migalski or Konrad Szymański openly admit  that they think that behind the green activists who want to block shale gas exploitation in the EU, there are hidden interests of Russia’s Gazprom. When you look at the anti-shale gas crusade in the European Parliament, during which all day lasting conferences are organized with speakers being paid and invited from all over the world, the costs of such events may indeed be too great for green activists ..One thing is certain, it doesn’t matter whose interest anti-shale gas lobbyists represent, they do have good results. That’s why European Parliament is likely to vote in favour of the EU directive imposing mandatory Environmental Impact Assessments (EIA's) for all shale gas drilling activities in the European Union, which may make its exploitation unprofitable.
   MEPs from Poland may also fail to defend Polish tobacco industry, as the interests of pharmaceutical sector, (who is already counting money earned by selling nicotine alternatives for former smokers  after the EU directive is implemented), are being represented by big lobbyist group Burson Marsteller, whose efficiency is known in Brussels. In fact, Polish Foreign Affairs Ministry also used its services  two years ago, and was even one of the biggest clients, paying Burson Marsteller over 500.000 euro. This time however, it is the pharmaceutical companies who paid and so the lobbyists will not hesitate to destroy  the industry of its former client.  In Brussels, like everywhere else, where the law is made, it’s the money that counts the most…and that’s why countries like Poland are often loosing… 

No comments: