Wbrew temu, do czego próbują przekonywać nas polscy politycy, szukając
powodów surowej kary z Brukseli (79 mln euro do zwrotu za niewystarczające
kontrole przy przyznawaniu i rozliczaniu wsparcia dla rolników), Komisja
Europejska pokazując nam czerwoną kartkę, nie kierowała się bynajmniej czystą
chęcią zysku. Polski komisarz, Janusz Lewandowski tłumaczy, że zwroty z kar
nałożonych na 14 państw „nie będą miały najmniejszego znaczenia dla
dzisiejszych kłopotów budżetu europejskiego”. Choć, jak przyznaje Lewandowski,
swoją dziurę budżetową Unia faktycznie
próbuje łatać grzywnami. Chodzi jednak o pieniądze, które rzeczywiście mogą
znacząco zasilić unijny budżet, np. środki z kar nakładanych na międzynarodowe
koncerny za łamanie zasad konkurencji. Ostatnie, opiewające na setki milionów
euro grzywny za zmowy kartelowe dla producentów telewizorów (1,47mld euro) czy Microsoftu
(561 mln) były prawdziwym wsparciem dla unijnej kasy. 230 mln euro od 14 państw
członkowskich nie stanowi przy nich znaczącego wkładu. Wręcz przeciwnie,
zdaniem Komisji Europejskiej to kraje z premedytacją próbują wykorzystywać
unijne pieniądze do naprawy swoich finansów publicznych. Rzecznik komisarza ds.
rolnictwa, Roger Waite, ogłaszając kary, otwarcie mówił, że „w czasach kryzysu
gospodarczego obserwuje się poluzowanie w państwach członkowskich kryteriów
przyznawania i kontroli wydawania
unijnych środków”, bo rządy chcą za wszelką cenę wykorzystać pieniądze
z Brukseli.
Komisja Europejska natomiast nie kryje, że chce grzywnami nakłonić kraje do przyspieszenia prac nad reformą wspólnej polityki rolnej (WPR). Zwłaszcza,
że jednym z jej elementów, jak mówi Waite jest właśnie „uproszczenie przepisów
dla drobnych rolników, którzy otrzymują płatność zryczałtowaną w wysokości od
500-1000 euro na gospodarstwo”. Problem
w tym, że pozostałe elementy reformy unijnego rolnictwa nie satysfakcjonują
wielu państw tzw. „nowej Europy”, na czele z Polską. Dlatego to właśnie nasz
kraj jest jednym z jej głównych hamulcowych. Zdaniem polskich europosłów zmiany
w WPR mają jedynie kosmetyczny charakter i utrzymują dotychczasowe,
niesprawiedliwe zasady dopłat dla rolników, wg których farmerzy ze starych
państw członkowskich dostają dwa razy więcej unijnego wsparcia niż ci, którzy
przystąpili do UE po 2004 roku. Komisarz ds. rolnictwa, Dacian Ciolos ma dość
przewlekania i utrudniania reformy przez walczące o korzystne dla siebie zapisy
kraje. Jego rzecznik otwarcie przyznaje, że czerwona kartka dla Polski ma również zmusić
władze w Warszawie do refleksji nad naszym zachowaniem w trakcie negocjacji przyszłych
kształtów WPR, bo choć nie wszystkie zmiany mogą być korzystne dla Polski, to proponowany,
uproszczony system dopłat, z pewnością zapobiegnie dalszym karom w przyszłości.
„Państwa członkowskie mają wybór, albo zgodzić się na reformę WPR w obecnej
postaci, która m.in. ogranicza biurokrację, albo dalej ją opóźniać i korzystać
ze starego, skomplikowanego systemu dopłat, który oznacza, że kar dla rolników
będzie jeszcze więcej”.
No comments:
Post a Comment