Temat wyjazdów młodych
belgijskich Muzułmanów do krajów arabskich, by walczyć z tamtejszymi dyktaturami lub brać udział w
dżihadzie, nie schodzi z pierwszych stron gazet w Brukseli już od kilku
tygodni. Belgijscy bojownicy Mahometa
ujawnili stopień radykalizacji tutejszego społeczeństwa i bezradność władz
wobec tego zjawiska. Gdy o masowym udziale młodych Belgów w konfliktach w Syrii
czy Mali kilka tygodni temu dowiedział się szef dyplomacji Didier Reynders,
nikt do końca nie wierzył w jego informacje przekazane mediom. Teraz belgijskie
dzienniki prześcigają się w publikacjach wywiadów z rodzicami dzieci , które
wyjechały do Syrii. Z samego Vilvoorde, niewielkiego miasteczka pod
Brukselą w szeregi syryjskiej opozycji
zwerbowanych zostało kilkudziesięciu nastolatków. Przekroczenie granic państw i
samodzielne loty dzieci okazały się nie być problemem. Belgijska telewizja
podstawiła dwóch dwunastolatków wyposażonych w ukryte kamery, którzy bez
problemu, bez opieki rodziców dotarli z Brukseli do Turcji. Szokujący brak
odpowiedniej kontroli na europejskich lotniskach i granicach jest tu
drugorzędnym problemem. Belgijskie władze muszą wreszcie otworzyć oczy i
zmierzyć się z problemem radykalizacji społeczeństwa. O tym, jak „fajnie” jest
być arabskim bojownikiem belgijskie nastolatki dowiadują się bowiem najpewniej
z kazań imamów w brukselskich meczetach. Liberalne belgijskie władze problemu
wolą jednak po prostu nie widzieć. Minister ds. wewnętrznych Belgii Joelle
Milquet uspakajała wczoraj w mediach tłumacząc, że presja opinii publicznej w
tej sprawie jest wyolbrzymiona. Nic więc dziwnego, ze likwidacja radykalnej grupy
„Szariat dla Belgii” zajęła władzom 4 lata, a dosłownie kilka miesięcy po niej,
w lokalnych wyborach w Brukseli radnymi zostało dwóch Muzułmanów, którzy w
kampanii wyborczej obiecali wprowadzenie szariatu w arabskich dzielnicach
Brukseli. Materiał na ten temat można było obejrzeć w Programie To Był Dzień Na
Świecie na antenie Telewizji Polsat News.
It’s more and more “cool” to be a Belgian
jihadist?
Young Belgian Muslims fighting in Syrie and
other Arabic states have been leading news in Belgium since few weeks now. They
are the perfect example of the radicalization of Belgian society, pretended not to be seen by the authorities so far. When few weeks ago Belgian
foreign minister Didier Reynders said that his counterparts in Arabic states
told him about the increasing number of young Belgians fighting in local
opposition troops, no one was fully believing in his revelations. Now, Belgian
newspapers are publishing interviews with parents whose children left to fight
in Syrie almost every day. Belgian TV even sent two under covered teenagers
equipped with secret cameras to take the flight from Brussels to Turkey. The
boys were 12 years old and experienced no problem to cross the borders and fly
without adult company, which revealed the negligence and lack of proper controls
on European borders and airports. However, this is not the major problem in
this story. Young Belgians fighting in Syrie has become one of the biggest
challenges for the government who has to finally start to fight with growing
extremism and radicalization of the society, that is likely to have its heart
in Brussels’ mosques, where the young Belgian Muslims are learning just how
“cool” it is to take part in jihad. Liberal, Belgian authorities prefer not to
see the growing problem. Home affairs minister Joelle Milquet tried to calm
down the situation on Belgian TV saying that the public opinion is putting too
much pressure and attention to this issue..It is not surprising that it took
authorities here 4 years to close down the radical group “Sharia4Belgium” and
only few months after, two Muslims, promising in the campaign to introduce
sharia laws in Arabic districts of Brussels,
were elected to the local Council. Below you will find a story about it
I did for Polsat News TV few weeks ago.
No comments:
Post a Comment