Saturday, December 6, 2014

Doszlifowany angielski, skomplikowany układ krzeseł i jelita ze stali, czyli pierwszy tydzień Tuska w Brukseli...

   Mija pierwszy tydzień Donalda Tuska w fotelu szefa Rady Europejskiej. Po oficjalnym przejęciu władzy, które odbyło bez zbędnej pompy czy fajerwerków, nowy unijny przywódca, wzorem swojego poprzednika rozpoczął codzienne, często żmudne obowiązki reprezentanta i administratora Rady Europejskiej, które w atrakcyjny sposób próbuje sprzedać podległy mu serwis prasowy. W ciągu pierwszych pięciu dni urzędowania Donald Tusk przyjął w swoim nowym gabinecie szefa Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, spotkał się z przywódcą Afganistanu i odwiedzającymi Brukselę politykami z Łotwy i Finlandii. Gości przyjmował w dość "swobodny" sposób - podkreślają obserwujący wizyty dziennikarze, którzy nie zauważyli u Tuska tremy unijnego nowicjusza, ani wyczekiwanych problemów językowych (warte 100.000 zł korepetycje z języka angielskiego, za które zapłacili polscy podatnicy przyniosły efekty), choć czasem wciąż myliły mu się zasady unijnego protokołu dyplomatycznego, gdy np. sadzał odwiedzających w złych miejscach. Zagraniczni dziennikarze za złe mają mu jednak przede wszystkim brak konferencji prasowej na rozpoczęcie mandatu. Współpracownicy Tuska bronią nowego szefa wskazując, że pięć lat temu Herman Van Rompuy również nie organizował specjalnego spotkania z dziennikarzami, ale w przeciwieństwie do Tuska też takiego nie obiecał. 
   Oczekiwania wobec polskiego premiera są ponadto dużo większe, niż wobec jego belgijskiego poprzednika. Mimo tego Donald Tusk na razie woli tylko naśladować Van Rompuy'a, dlatego oficjalne oświadczenie po spotkaniu z szefem NATO zamiast z głowy, odczytał z kartki. Za to w piątek, który wśród eurokratów traktowany jest jako dzień "poluzowanego krawata",  polski szef, ubrany zgodnie z "dress codem" w lichy sweterek, postanowił zjeść obiad w unijnej stołówce. Ten gest "bratającego się z podwładnymi przywódcy",  unijne służby prasowe Tuska oczywiście uwieczniły na twitterze. Jeden z eurokratów twitujący jako "captain europa" obiad Polaka w unijnej kantynie, której dania niejednego urzędnika i korespondenta (!) przyprawiły o rewolucje żołądkowe, uspokoił że "Tusk wychowany jest przecież na kuchni czasów Jaruzelskiego, dlatego na pewno jelita ma ze stali". Choć w pracy, która polega przede wszystkim na godzeniu często skłóconych unijnych stolic, bardziej niż jelita przydałyby mu się stalowe nerwy. 


                                                  Wydarzenia Polsatu, 29.12.2014


                                                      Wydarzenia Polsatu, 1.12.2014







Polished English, complicated EU protocol and intestines from steel - highlights of Tusk's first week  in Brussels...

   The first week of Donald Tusk in the chair of the EU Council President is coming to an end. After official passing of power, which happened without fireworks, the new EU leader from Poland has started his new, daily and sometimes boring EU duties, representing and administrating works of the EU Council. During the first five days Donald Tusk met with the chefs of the EU Commission, European Parliament, Nato and greeted visiting Brussels politicians from Afghanistan, Latvia and Finland.  He was at ease when welcoming the guests in his new role, admit journalists, who watched the visits. No signs of the newcomer's stress or attended language problems were noticed (so the 100,000 PLN of Polish tax payers money spent on Tusk English classes paid off), but former Polish PM was struggling a bit with the EU diplomatic protocol, putting his guests in wrong seats. 
EU corespondents also criticise him for not organising a press conference at the start of his mandate. And although Tusk's people in Brussels points out that there was also no conference organised by Van Rompuy when he took the job five years ago, the Polish EU President though has officially promised to make one, when he was elected. 
   Tusk is also raising more expectations than his Belgian predecessor. But despite that, so far he prefers  to only copy Herman Van Rompuy and that's why, like Van Rompuy, he didn't orate but read out his official statement after the visit of Nato Secretary General. 
On Friday though, which for many eurocrats is "a day without tie"the  Polish EU Council chef happily followed the special dress code and went even further than that. Dressed in a downmarket jumper he ate his lunch at the Council cantine, despite its reputation of causing stomach revolutions amongst EU workers and correspondents (!). The photo of this gesture of "a leader fraternizing with his subordinates" was then published on twitter by his press service. One of twitter users, known as "captain Europe" reacted to Tusk brave culinary experience: "The food can't be much worse than it was in Jaruzelski's Poland. Tusk must have intestines of steel". 
One is certain, to be efficient in his new job that requires making deals between often divided EU states, new EU leader from Poland does not only have to have intestines but also nerves made of steel.  


No comments: