Sunday, September 28, 2014

Przyszli unijni komisarze na ruszcie eurodeputowanych...


   W Parlamencie Europejskim rozpoczyna się jutro wielkie grillowanie. Na ruszcie europosłowie smażyć będą kandydatów na komisarzy. I choć tzw. przesłuchania polityków, jakich do Brukseli oddelegowało 28 rządów jeszcze się nie zaczęły, to niektórych kandydatów na komisarzy już czuć spalenizną. 
   Parlament Europejski jeszcze nigdy w swojej historii nie zaakceptował od razu przedstawionego mu składu nowej Komisji Europejskiej. Europosłowie w ten sposób nie tylko pokazują, że zależy im na tym, by unijne prawo proponowali i stanowili kompetentni i uczciwy politycy, ale również wykorzystują przesłuchania, by prężyć muskuły… Pięć lata temu grillowania europosłów nie przeszła Bułgarka, Rumiana Żelewa. Eurodeputowani zarzucili jej złożenie niepełnego oświadczenia majątkowego i brak kompetencji w dziedzinie pomocy humanitarnej, jaką miała się zajmować w Komisji Europejskiej. Ówczesny przewodniczący europejskiej chadecji w PE, z której pochodziła Rumunka, Joseph Daul po jej rezygnacji tłumaczył, że Żelewa padła ofiarą bezpodstawnych ataków ze strony przeciwników politycznych. "Nasi oponenci rzucali oskarżenia bez żadnego dowodu wiedząc, że ataki personalne choćby bez żadnych podstaw, podważą jej kompetencje", mówił Daul. Winna, czy nie, spalona kandydatka z Bułgarii to przykład tego, jak bardzo gorący i nieprzewidywalny bywa europarlamentarny grill. 
   Jego temperatura tym razem może być jeszcze wyższa, niż dotychczas, bo ogień pod kilkoma kandydatami został zapalony tuż po ich nominacji. Puścić z dymem eurodeputowani chcą m.in. brytyjskiego polityka, Jonathan'a Hill'a. Nominację lorda Hill'a, byłego lobbysty i obrońcy interesów City do fotela komisarza ds. usług finansowych, czyli tych dziedzin, które od czasu kryzysu gospodarczego znalazły się na celowniku Brukseli, wielu eurodeputowanych traktuje jako niesmaczny żart, przypominający "wpuszczenie lisa do kurnika". Bo prawie nikt nie potrafi sobie wyobrazić, że liberalny, wolnorynkowy polityk, rzecznik interesów londyńskiego świata finansów, w fotelu unijnego komisarza nagle się zmieni i będzie kontynuował pracę swojego poprzednika, polegającą na zwiększaniu unijnej kontroli i regulacji w sektorze bankowym. 
   Podobne podejrzenia eurodeputowanych budzi Pierre Moscovici, francuski kandydat na komisarza ds. gospodarczych i monetarnych. Minister finansów w socjalistycznym rządzie Francois Hollande'a nigdy nie krył swojej niechęci do dyscypliny budżetowej, dlatego wielu europosłów nie wierzy w to, że w nowej roli będzie pilnował wydatków unijnych rządów. Władze w Paryżu zresztą już utwierdziły niechętnych Francuzowi europosłów w tym przekonaniu, gdy dzień po jego nominacji, zuchwale zapowiedziały, że nie zredukują swojego deficytu na czas, jaki wyznaczyła im Bruksela. 

   Na unijnym grillu poza kandydatami do najważniejszych, gospodarczych departamentów Komisji Europejkiej, spaleni mogą zostać również politycy, wskazani do ważnych dla Polski tek energetycznych. Zastrzeżenia europosłów budzi zarówno Hiszpan, Miguel Canete, który w ciągu kolejnych 5 lat miałby zajmować się polityką energetyczną, jak i Słowenka, Alenka Bratusek, która w nowej KE ma nadzorować powstającą unię energetyczną. Usmażyć tych polityków europosłowie mogą jednak nie ze względów politycznych, a raczej obyczajowych. Hiszpanowi wprawdzie początkowo wytknięto, że posiada udziały w spółkach naftowych, ale tuż po swojej nominacji miał je pośpiesznie sprzedać. Canete nie udało się jednak powstrzymać plotkarzy, którzy poinformowali eurodeputowanych o jego "wpadce" w czasie kampanii wyborczej w kraju, gdy swoją kontrkandydatkę uznał za mniej "światłą" niż on sam, z powodu płci. Taki incydent w przeczulonej na punkcie gender i równouprawnienia Brukseli traktowany jest jako olbrzymie wykroczenie i może spalić Hiszpana na unijnym ruszcie. 
   Płomienie Europarlamentu jeszcze przed właściwym grillowaniem dopadły również Alenkę Bratusek. Ogień pod byłą premier Słoweni rozpalili w Brukseli jej krajowi przeciwnicy, którzy nie tylko poinformowali unijne władze, że Bratusek sama zgłosiła się do posady w Brukseli, ale również zadbali o to, by w ręce eurodeputowanych dostał się film z święta komunizmu, na którym słoweńska premier świetnie się bawiła, śpiewając międzynarodówkę i piosenki o Unii Europejskiej jako bandzie złodziei…
   Na tle tak kontrowersyjnych kandydatów, zaproponowana na stanowisko komisarza ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, małych i średnich przedsiębiorstw Polka wypada dość pozytywnie. Choć to wcale nie oznacza, że trzygodzinne grillowanie, w czasie którego Bieńkowska będzie musiała odpowiedzieć na ok. 45 pytań eurodeputowanych, a na każdą odpowiedź będzie miała tylko dwie minuty, pójdzie jej jak z płatka. Części eurodeputowanym nie podoba się, że w ramach swojego obszernego resortu Polka będzie zajmowała się również przemysłem farmaceutycznym, którego wrażliwości może nie znać. Podejrzenia innych budzi natomiast wyjątkowo ascetyczne oświadczenie majątkowe Bieńkowskiej, z którego wynika, że Polka jest najbiedniejszym kandydatem do unijnej posady. 


                                                                                                  ©European Parliament Audiovisual Unit



No comments: