Wednesday, August 6, 2014

Kriek, czyli słynne, belgijskie piwo wiśniowe...

   Belgijskie browary w lecie wyglądem i zapachem przypominają trochę wytwórnie konfitur i soków. Między beczkami i kociołami warzelnymi piętrzą sie bowiem skrzynki z owocami, których Belgowie dodają do swoich słynnych złotych trunków. Najbardziej znanym belgijskim piwem o smaku owoców jest kriek. Nazwa  napoju pochodzi od flamandzkiego słowa "kriek", oznaczającego odmianę kwaśnych wiśni z północy kraju. "Wiśnie kriek mają dużo więcej aromatu i cukru, ale są też bardzo kwaśne", tłumaczy mi uprawiający je Peter Van Den Dale. Kilka razy w tygodniu, punktualnie o 8.00 rano belgijski producent owoców dowozi swoje zbiory do brukselskiego browaru Cantillon. To właśnie w tej,  liczącej ponad 100 lat warzelni na Północy Brukseli powstaje tradycyjny kriek, który nie ma nic wspólnego ze słodzonymi cukrem piwami wiśniowymi, jakie produkują duże browary przemysłowe. 
   W Cantillon wiśnie wraz z pestkami dodaje się do dwuletniego lambica. To tradycyjne belgijskie piwo produkowane ze słodu jęczmiennego z dodatkiem pszenicy i chmielu powstaje w wyniku tzw. spontanicznej fermentacji, do jakiej dochodzi po zaszczepieniu brzeczki dzikimi drożdżami. Dopiero po dwóch latach leżakowania w beczkach w lambicu zanurza się wiśnie.  "Na litr piwa przypada ok. 300 gram wiśni" tłumaczy mi pracownik browaru.  Połączone w ten sposób składniki krieka przez kolejne 3 miesiące nabierają aromatu, koloru i smaku, czyli używając fachowego określenia przechodzą "macerację". A podczas gdy zgodnie z wiekową tradycją piwo fermentuje w beczkach,  przed muszkami i innymi owadami chroni je armia pająków, która, tak, jak właściciel browaru z pokolenia na pokolenia kontynuuje "piwowarską tradycję". "Staramy się kontynuować tradycję naszych ojców i dziadków nawet w najmniejszych szczegółach, właśnie dlatego pomimo popytu nie przeszliśmy na masową skalę produkcji naszego piwa", mówi mi właściciel browaru, Jean Van Roy. Browar Cantillon w 1900 roku założył jego pradziadek i przez ostatnie 100 lat, nie wiele się tu zmieniło. Nieznacznie wzrosła również produkcja złotego trunku, bo w piwnicach Cantillon mieści się zaledwie 11.000 butelek. 
   Tego ostatniego żałują trochę miłośnicy brukselskiego piwa, którzy po łyk wyśmienitego trunku ściągają do stolicy Belgii z całego świata. W browarze krieka i innych odmian lambica codziennie kosztują między innymi grupy amerykańskich turystów.  "U nas taka butelka lambica z Cantillon może kosztować nawet 100 dolarów" tłumaczą mi Amerykanie, którzy do brukselskiego browaru przyjechali z Kalifornii i Texasu. Piwo Cantillon w Stanach Zjednoczonych traktuje się bowiem, jak najlepszego szampana. Choć w smaku bliżej mu chyba do wytrawnego wina, niż do słodkich bąbelków. Kwaśny smak dominuje bowiem w krieku nawet po wtórnej fermentacji, do jakiej dochodzi po rozlaniu piwa do butelek. Zapach i smak wiśni  jest za to jak najbardziej autentyczny i wcale nie przypomina tego, pochodzącego ze sztucznych syropów dodawanych do piw owocowych, produkowanych na przemysłową skalę. Zresztą co tu więcej pisać, tradycyjnego krieka trzeba po prostu spróbować! A wyniki tegorocznego, wiśniowego warzenia będą gotowe do degustacji już w październiku. 
















Kriek, Belgian famous, cherry beer...

   Belgian breweries in summer look and smell a little bit like jam factories, as between the barrels there are mounts of cases with fruits, that the Belgians add to their beer. The most famous fruity beer in Belgium is "kriek". The name of the drink comes from a word "kriek" which is used for sour cherries grown in the North of the country. "Kriek have much more aroma and sugar than other kinds of cherries, but at the same time they stay very sour" explains their grower, Peter Van den Dale. In the cherry season, a few times per week, punctually at 8.00 a.m., he delivers cases full of kriek to the Cantillon brewery. It is in that very brewery, in the North of Brussels, where traditional beer, including kriek has been breewed for over a hundred years now. And the cherry alcohol made there have nothing in common with the fruity beer, industrially produced by big commercial breweries. 
   At Cantillon cherries with stones are added to already a two year old lambic beer. Made of barely malt and unmated wheat lambic is a traditional beer produced by spontaneous fermentation, caused by the wild yeasts.  After two years of such a fermentation in the barrels, lambic is mixed with kriek cherries. "For one liter of beer we add 300 grams of cherries" tells me a brewery worker. Mixed ingredients for the next three months absorb its values: taste, aroma and color. 
   And whilst the beer ferment in the barrels, it is being protected from flies and insects by the army of spiders, which like the owners of the brewery, pass their duty from one generation to another. "We try to make everything in a traditional way and that's what our clients appreciate the most", explains the Cantillon owner, Jean Van Roy. And such attitude seems to work very well. The Cantillon brewery was set up by his grey grand father in 1900 and since then, not a lot has changed. 
   One significant difference can be spotted if you listen well to the languages spoken by the people who visit Cantillon, as a small beer factory in Brussels over the years have become very famous amongst tourists from all over the world. Cantillon is frequently visited particularly  by American beer lovers. "In the US for a bottle of Cantillon beer you have to pay even 100 dollars" explain tourists who travel to Cantillon from California and Texas. In the US traditional Belgian beer is as much respected and appreciated as a good champagne. Although its taste has much more in common with a dry wine, rather than with the sweet bubbles. The sour taste of kriek wins with the sugar even after the second fermentation of the beer that takes place in the bottles. But despite the sourness, thats dominates in the drink, the taste and aroma of the cherries can well be noticed. Want to try? The results of july cherry brewing should be ready to taste in October. 

1 comment:

Anonymous said...

Dzień dobry,

Świetnie, że przekazuje Pani część Belgijskie, piwnej kultury do Polski. Sam staram się to robić od ponad dwóch lat. Przeprowadziłem wywiad z Jean Van Royem, dzięki któremu można dowiedzieć się jeszcze więcej na temat produkcji i charakteru lambika.

Zapraszam serdecznie!
https://www.youtube.com/watch?v=XSKVM7M1LJk