Wednesday, December 17, 2014

"Lajtowy", pierwszy szczyt Euro-Tuska...

   "Ludzie, którzy przygotowali te dokumenty chyba nie wiedzą, że Europa od lat jest w kryzysie" - tak z agendy, jaką na swój pierwszy szczyt opracował Donald Tusk na kilkanaście godzin przed jego rozpoczęciem kpił szef liberałów, byly belgijski premier, Guy Verhofstadt. Uważnie dobierając słowa w swojej miażdżącej krytyce, Verhofstadt utwierdził jednocześnie w przekonaniu wszystkich tych, którzy obawiali się, że Polak w unijnym fotelu nie będzie potrafił rozwiązywać gospodarczych problemów Europy. Idąc śladem słabo przygotowanych dokumentów na szczyt, polski Przewodniczący Rady może zresztą nie tylko zaniedbywać sprawy gospodarcze Unii, ale również ze strachu przed oskarżeniami o wrodzoną rusofobię, postawić krzyżyk na konflikcie ukraińskim. W dokumencie przygotowanym na szczyt o Ukrainie są bowiem dosłownie dwa nie wnoszące nic nowego akapity. Donald Tusk zrezygnował też z zaproszenia na szczyt Prezydenta Poroszenki, choć jego belgijski poprzednik robił to dwukrotnie. "Ten szczyt będzie jak cola w wersji light, żeby nie powiedzieć zerowej" "tak przygotowany szkic wniosków końcowych podsumował Verhofstadt. 
   Unijni dyplomaci z otoczenia Tuska bronią szefa, tłumacząc, że spotkanie przywódców na szczycie specjalnie zwołano w okrojonej wersji, by uskutecznić jego przebieg i wprowadzić w ten sposób potrzebne zmiany. Jeśli nikt nie zgłosi sprzeciwu wobec zapisów, jakie przygotował nowy Przewodniczący, co jest możliwe, bo paragrafów jest tak mało, że trudno w nich szukać kontrowersji, to nowy gospodarz może nawet zakończyć szczyt po kilku godzinach obrad.  A wtedy będzie można mówić już o prawdziwym nowym porządku, jaki zaprowadza w Brukseli Polak. 
   Sęk w tym, że pierwsze dla Tuska w nowej roli spotkanie unijnych przywódców  może nie być dobrym momentem na takie rewolucyjne zmiany, zwłaszcza, że obowiązek czterech do roku, dwudniowych szczytów UE jest jasno określony i zapisany w unijnych traktatach... Chcąc pokazać swoją skuteczność, były polski premier może więc w Brukseli wyjść na lekkoducha, który nie przywiązuje do unijnych problemów, wyzwań, czy zwykłych zasad wystarczającej wagi. Premiera Ewy Kopacz na unijnych salonach w ubiegłym miesiącu była więc chyba bardziej udana, choć i dużo łatwiejsza, bo oczekiwania wobec Premier Polski były dużo mniejsze niż wobec polskiego Prezydenta Europy...

Debiut Euro-Tuska na szczycie: 



Guy Verhostadt o dokumentach przygotowanych na szczyt: 



A tak, na swoim pierwszym, unijnym szczycie wypadła Ewa Kopacz: 






No comments: