Wednesday, December 24, 2014

Coraz mniej "boże" Boże Narodzenie w Europie...

   Boże Narodzenie w Belgii z roku na roku jest coraz mniej "boże". Na rynku głównym w Brukseli stoi wprawdzie choinka, ale już szopkę władze miejskie musiały okratować, po tym, jak stała się celem politycznych ataków. Kilka dni po ustawieniu figurek świętej rodziny do stajenki wdarli aktywiści walczący o prawa uchodźców i nielegalnych imigrantów. Na znak protestu wobec coraz ostrzejszej polityki belgijskiego rządu, wydalającego całe rodziny bez prawa pobytu w kraju,  aktywiści przebrani w policyjne mundury ukradli dzieciątko Jezus i spałowali Józefa i Maryję. Świętą rodzinę ich zdaniem również można uznać bowiem za "nielegalnych imigrantów", niemile widzianych w Belgii. Po tym incydencie szopkę na brukselskim rynku okratowano. 
   Losy stajenki ze święta rodziną w Belgii z roku na rok są jednak coraz mniej pewne również z innych powodów. Tak, jak we Francji coraz więcej obywateli szopkę w miejscach publicznych traktuje bowiem jako naruszenie zasad świeckości państwa i bezprawne narzucanie religijnych znaków coraz bardziej laickiemu społeczeństwu. W ten sposób właśnie swój wyrok zlecający usunięcie szopki z holu merostwa La Roche-sur-Yon tłumaczył na początku grudnia sąd administracyjny we francuskim regionie Wandei. Szopka przeszkadzała organizacji "Wolna Myśl", związanej z kręgami masońskimi, które wniosły sprawę na wokandę i...wygrały. 
   W Belgii również masoni zdobywają coraz większą władze. Swoje powiększające się szeregi tłumaczą rozczarowniem Kościołem katolickim, jakiego doświadcza coraz więcej Belgów. Afery pedofilskie z udziałem kapłanów sprawiły, że w kiedyś katolickim kraju, teraz za praktykujących  uznaje się jedynie 8% belgijskich katolików. Podobny trend widać zresztą w całej Europie. Według ostatnich badań Eurobarometru ponad połowa Europejczyków nie ufa Kościołowi. Rozczarowanych, byłych katolików z powodzeniem werbują  loże wolnomuralskie, współcześnie zwane "organizacjami humanistycznymi". Ich przywódcy, wszechobecni w politycznych i biznesowych kręgach jednocześnie dbają o postępującą sekularyzację państwa, zaczynając właśnie od usuwania religijnych znaków i tradycji z przestrzeni i życia publicznego. Pierre Galand z Europejskiej Federacji Humanistów tłumaczy takie działania oczywistymi jego zdaniem zmianami w społeczeństwie europejskim: "wielu Europejczyków uważa, że religia to sprawa prywatna, dlatego jej dogmaty, symbole, czy filozofie nie powinny być obecne w życiu publicznym". 
Takie, zdobywające coraz szerszą aprobatę w Europie podejście widać już nie tylko we francuskich sądach, ale również w unijnych instytucjach. Coraz więcej eurodeputowanych, w tym z partii chrześcijańskiej demokracji na przykład, składając życzenia w ogóle pomija słowo "Boże Narodzenie", zastępując je niewiele znaczącym i przez to "bezpieczniejszym" zwrotem "Season's Greetings", czyli życzenia świąteczne. O jakie święta chodzi, to odbiorca życzeń ma sobie dopowiedzieć sam... 
   W imię poprawności obyczajowej, albo raczej dla jak największych zysków bożonarodzeniowy jarmark w Brukseli nazwano "Plaisir d'Hiver", czyli w wolnym tłumaczeniu "Przyjemności Zimy". I faktycznie konsumenckich przyjemności na nim nie brakuje. Niemal co drugie stoisko serwuje grzane wino i wysoko procentowe alkohole, za to w żadnej z budek nie można kupić tradycyjnej szopki z figurkami świętej rodziny...Bo po pierwsze "nie daj boże" odstraszyłyby niewierzących klientów, a po drugie i równie smutne..pewnie i tak nikt nie chciałby ich kupić...
 





             Szopka za kratami, na rynku w Brukseli, ©Dąbkowski


Less and less "Christ" in Christmas in Europe...

   There is less and less "Christ" in Belgian Christmas and a similar trend can be observed all over Europe. "Grand Place" in Brussels is still decorated with Christmas tree this year but the nativity scene was barred after it had been used by activists. Just few days after the figurines of holy family were put on in the centre of Brussels, group of refugees and illegal immigrants defenders used them in their manifestation, as an example of foreigners who should also be expelled from Belgium, where the new authorities are more and more ruthless towards immigrants. 
   The future of nativity scene in Belgium is however  threatened also for other reasons. As in France, more and more citizens consider it as a religious symbol that should not be present in public life. Such reasoning was used at the begining of this month by French court, which ruled that the nativity scene should be removed from the City Council of La Roche-sur-Yon. The petition against nativitiy scene was filed by the free masonry movement. 
   Such  movements gain more and more popularity also in Belgium. Thier success is partly owed to the big comedown by the Catholic Church, as pedophily scandals with priests changed once a catholic country in one, where only some 8% of people consider themselves as actively practising  believers. Similar situation can be observed across Europe. According to the recent Eurobarometer study more than half of Europeans do not trust the Church. Dissapointed and disilusioned former-Catholics are easily recruited by masonry movements, nowadays often called "humanistic organisations". Their leaders are omnipresent in political and business circles in Belgium,  making sure that the secularisation of the state is moving forward smoothly and efficiently. As Pierre Galand from European Humanists Federation explains "many Europeans think that religion is a private matter, and its dogmats, symbols or philospohy should not be present in public life".  
   Such attitudes gain more and more support all over Europe and can be observed not only in France or Belgium but also in the EU institutions, where more and more members of the European Parliament, including the ones from christian democrat parties prefer to send you "Season's greetings" rather then to wish "Merry Christmas".
   For the sake of moral correctness, or rather pure economical benefits, christmas market in Brussels has also been called "Plaisir d'Hiver", "Winter Pleasures". And one has to admit that there is indeed no lack of pleasures there. Almost every other booth serves hot wine or stronger alcohol, but it is not possible to find the nativity scene for sale there...Figurines of the holy family could after all scared of the non-beliving but full wallets clients, and even if they were there, nobody would probably want to buy them anyway...

No comments: