Tuesday, November 12, 2013

Euro-absurdy czy euro-mity ?

    Spłukiwanie wody w toalecie to ostatnia czynność, którą Unia Europejska próbuje uregulować. Unijne spłuczki na razie spłukały jednak tylko autorytet Brukseli. Przygotowywane przepisy zostały wyśmiane przez eurosceptyczne media, głównie w Wielkiej Brytanii, a następnie podchwycone przez wielu europosłów, którzy na kilka miesięcy przed wyborami stali się niezależnie od wcześniej wyznawanych poglądów eurosceptykami. Krytyczny wobec Unii polityk raczej niż euro entuzjasta ma przecież większe szanse by przekonać do siebie wyborców. „Unia Europejska nie powinna nas wychowywać” mówi eurodeputowany PiS, Ryszard Czarnecki. Bruksela może jednak pokazywać obywatelom przyjazne środowisku rozwiązania, zwłaszcza, gdy jak w Polsce, ich własne władze nie interesują się ochroną przyrody. „Nie należy żartować z oszczędności wody” tłumaczy Bogusław Sonik, eurodeputowany PO, który jest członkiem parlamentarnej komisji ds. środowiska. Komisja Europejska wyliczyła, że nowe spłuczki wykorzystujące jednorazowo tylko 5 litrów wody w sedesach i litr w pisuarach zaoszczędzą każdemu gospodarstwu ponad 6 tys. litrów wody rocznie. „Ci producenci, którzy zdecydowaliby się na produkcję takich spłuczek byliby nagradzani naszym eko-oznaczeniem” tłumaczy mi komisarz ds. środowiska Janez Potocnik.
   Do używania ekologicznych spłuczek Unia Europejska nie zamierza więc nikogo zmuszać. Wybierać butów na obcasach w pracy za to już wkrótce nie będą mogły fryzjerki. Nawet te, które teraz wciąż strzygą europosłów w salonie w Europarlamencie w szpilkach. I choć eurosceptycy znów chwytają się za głowę: „To jest traktowanie ludzi, jak dzieci, przecież, jak jakieś Panie chcą chodzić na obcasach to na miłość boska UE nie może im tego zabronić”, oburza się eurodeputowany PiS, Ryszard Czarnecki, to o zaostrzenie przepisów Unię poprosiły same związki zawodowe.  „Całodniowa praca na stojąco w butach na obcasach może mieć poważne skutki zdrowotne. Unijne przepisy miałyby chronić fryzjerki w  tych zakładach, w których właściciele chcą by pracowały właśnie w takim obuwiu” tłumaczy Jonathan Todd, rzecznik KE ds. zatrudnienia. Todd nie widzi również nic śmiesznego w unijnych regulacjach, które zakwalifikowały kalosze jakie obuwie ochronne, które musi być sprzedawane z instrukcją obsługi: „Są pewne zawody, w których trzeba nosić specjalne obuwie, instrukcja wyjaśniająca sposób użytkowania jest jak najbardziej normalna”. 
   Rację niektórym, z pozoru śmiesznym unijnym przepisom przyznają eurodeputowani, którzy biorą udział w ich uchwalaniu, jak Rafał Trzaskowski, europoseł PO zasiadający w parlamentarnej komisji ds. rynku wewnętrznego: „Czasami jest tak, że regulacja rzeczywiście jest potrzebna dlatego, że jeśli chcemy budować jednolity rynek to powinniśmy mieć jednolite standardy np. jeśli mamy te same wymogi wobec kontenerów, które są przewożone po całej Europie, to takie wspólne standardy ułatwiają nam życie. Wymogi dotyczące bezpieczeństwa w miejscu pracy też powinny być takie same, tak by przedsiębiorca z jednego kraju nie ponosił na nie większych kosztów niż jego kolega z innego państwa. Ale powinny to być bardzo ogólne zasady wprowadzenia takiego minimum, a nie regulowanie wszystkiego za wszelką cenę.” tłumaczy Trzaskowski.
   W zbyt daleko idących, unijnych regulacjach eurosceptycy widzą jeszcze jeden problem. „Wszystkie te pozornie głupie przepisy mają drugie dno, bardzo konkretne, finansowe, na tym ktoś zarabia” twierdzi Czarnecki.  Faktycznie, na zakazie serwowania w restauracjach  oliwy z oliwek w karafkach mieli zyskać jej producenci. „Przedstawiciele przemysłu skarżyli się na restauratorów, którzy mieli w butelkach po porządnej oliwie serwować słabej jakości produkt. Nasze regulacje miały więc pomóc producentom oliwy z oliwek i konsumentom, którzy dzięki nim, zawsze wiedzieliby co jest im podawane w restauracjach” tłumaczy Roger Waite, rzecznik KE ds. rolnictwa. Eurosceptycy na oliwnych restrykcjach nie zostawili jednak suchej nitki. Karafki z oliwą, które zlikwidować chciała Unia znaleziono na… unijnych stołówkach i ośmieszona Bruksela wycofała się ze swoich propozycji.
   Zaglądanie Brukseli do naszych talerzy, choć czasem w dobrej intencji, nie podoba się również w Warszawie. „Unia powinna wkraczać w zasadnicze sprawy, natomiast pewne rzeczy zostawić to danemu państwu…” mówi mi polski minister rolnictwa, Stanisław Kalemba. 
Sęk w tym, że dla Brukseli to właśnie ochrona środowiska, zdrowia obywateli i konsumentów jest zasadnicza. Dlatego z nie wszystkich pozornie głupich unijnych przepisów, które mają nam konsumentom zapewnić lepszej jakości życie i zdrowie powinniśmy się śmiać. Z drugiej strony jednak między „opieką” a wychowywaniem obywateli jest cienka granica, na którą coraz mniej popularna w kryzysie gospodarczym wspólna Europa, powinna może bardziej uważać... 




                          


 Euro-aburds or euro-mythes?

   Flushing toilets has been the most recent activity that fall under EU regulations, or at least “Brussels” tried to regulate it. But the new rules on flushing toilets prepared in Brussels have already managed to “flush” its reputation. EU’s toilets rules have been first ridiculed by eurosceptic press, mainly from Great Britain, and then happily copied by members of the European Parliament (MEPs). As most of them, few months before the elections, prefer to join the eurosceptic movement, which guarantees more votes in ever more unpopular Europe. “UE should not teach us how to live”, comments Polish MEP (Law and Justice), Ryszard Czarnecki. EU may show us effective ways of protecting environment, replies another Polish MEP (Civic Platform), Bogusław Sonik, member of EP’s committee for environment:  “We should not laugh at saving water”. The study commissioned by the EU authorities shows that new toilette flushes would restrict the water used in stools to five liters and in urinals to one liter. Thanks to that, on average every household could save up to six thousands liters of water every year. “Producers who would decide to use new flushes in their toilettes would be awarded with our eco-label”, explains EU Commissioner for Environment, Janez Potocnik.
   Hence, EU would not force anyone to use its Eco-toilets. There are works carried out in Brussels though, which aims at introducing a ban on high heels for hairdressers. “EU is treating its citizens as children, for God sake, if these women want to wear high heels than EU should not stop them from doing so”, explains Czarnecki. “Back aches and problems caused from being on their feet for a long time is a common problem for many hairdressers across the EU. There can also be situations where hairdressers are put under pressure by their employer to wear high heels. EU regulations would prevent it from happening”, explains Jonathan Todd, EC’s spokesperson for employment. Todd is neither surprised by EU regulations which require rubber boots to be sold with instructions: “These shoes are for some serious purpose and in some cases it is necessary to have some instructions about how they should be used”.
   Members of the European Parliament who vote new EU regulations also see some logic and sense in them. As Rafał Trzaskowski, Polish member of the European Parliament (Civic Platform) who belongs to parliamentary committee on internal market explains “Sometimes these regulations are indeed useful and needed. If we want to have common market we should have the same standards, for example for containers used in road transport. Rules regarding safety at work should also be the same so that they don’t create more costs for employer from one country than from the other. But these regulations should be more general, they should just define the necessary minimum and not go on to regulate absolutely everything”.  
   For eurosceptics there is one more problem hidden behind the EU’s mount of regulations though.  “All those rules, that seem to be just stupid, are created for benefit of some groups, entrepreneurs. Somebody always makes profit out of it ”, points out Czarnecki. The ban on olive oil in restaurants’ jugs was indeed prepared to support the producers of the Southern delicacy. “Industry representants were complaining to us against restaurant owners who put poor quality oil in the bottles from the good quality ones, causing them losses and misleading producers. That’s why we decided to prepare EU regulations to face this situation”, explains Roger Waite, EC’s spokesperson for agriculture.Olive oil regulations were so much attacked and ridiculed by eurosceptics, who managed to find out olive oil jugs, which the EU wanted to ban in… EU’s cantinas, that Brussels has finally given up on its proposals.
   EU controlling of our food, in spite of sometimes good intentions, is also widely criticized in Warsaw. “EU  should engage in primordial cases, and some areas simply leave for countries to decide on”, says Polish agriculture minister, Stanisław Kalemba. For Brussels though environment protection, safety and health of workers and consumers are indeed essential subjects. Therefore, as consumers and workers we shouldn’t probably laugh at every EU rule that considers our lives. On the other hand though, the EU should also take into consideration that there is a thin line between “carrying” and “educating” citizens. And in the the times of economic crisis, when the UE is less and less popular, authorities in Brussels should be extremely careful to not cross it.
 

No comments: